-
Pascal Letoublon - Friendships (Remix 2020). Znacie? Oczywiście, że tak. Pierwsze moje wrażenie było takie, że oto ludzkość, świat słuchaczy znów zachwyca się jakimś słuchowiskiem. Co w nim jest takie, że porywa tak wiele osób i wchłania w swój dość, z pozoru, niemal sztampowy nastrój. Co takiego jest w dźwiękach tego utworu, że nie pozwala o sobie zapomnieć, wgryza się w pamięć i prześladuje dniami, a i nocami przed zaśnięciem? Do dziś nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć, ale ja również poddałem się tajemnemu urokowi tego utworu, słyszę go często, w różnych miejscach i o różnych porach doby. A tak bardzo chciałbym powiedzieć o nim – Słuchowisko. Tyle, że nie potrafię Nieustająco Miłego
-
Dziś S.P.P.A.M prezentuje FA-TAS-TYCZ-NY: utwór, powrót, czy może nadzieję, płytę i może trasę koncertową…?
Panie i Panowie – ABBA i utwór „Don't Shut Me Down”, a może „I Still Have Faith In You”? Wybieram drugi z rozważanych do prezentacji , albowiem… to ABBA w każdym calu i bo to ABBA po wielu latach doświadczeń, różnic i sporów pomiędzy członkami Grupy, bo tekst jest dojrzały i śpiewany przez ludzi w wieku, kiedy żyjemy dojrzałością własną, przeżytych lat; bo to ABBA z piękną muzyką może i z pogranicza (pominę, jakiego), ale nie głupią, melodyjną, perfekcyjnie skomponowaną i wykonaną, bo… to Zespół, który zawsze ogromnie lubiłem, ceniłem, słucham nieprzerwanie z niesłabnącą przyjemnością od wielu lat, śpiewam podczas biegu, spaceru, nucę czytając, przygotowując posiłek; bo to nie jest tylko słuchowisko, czy zwyczajna sobie muzyka; bo to po prostu i aż – ABBA.
-
S.P.P.A.M. ma niezwykły i ciekawy kłopot, kłopot wyboru utworu i Muzyków, którzy powinni pojawić się w odsłonie Fresha zbliżającego się końca 2021r. Bogactwo jest niesamowite, w każdym nurcie muzycznym. Lecz chyba najbardziej ekscytujący jest powrót z nowym materiałem od Dwóch Par z Szwecji i, oczywiście AC/DC z utworem, który jest fantastyczny z każdego powodu, jaki przyjdzie Nam do głowy, epickim i „Hell and Earth” - bodaj najwspanialszą kompozycją od Żelaznej Dziewicy (Iron Maiden), Yes i wielu inych.
I tak, po baaaardzo długich przemyśleniach wybór padł na… AC/DC i oficjalny trailer zatytułowany „Through The Mists Of Time” z najnowszej Ich płyty „Power Up”. Gitara Angusa jes arcydziełem wieńczącym całą Jego karierę: fantastycznie rytmiczna, niemal nostalgiczna, w tonacji AC/DC z najświetniejszego okresu, Brian w formie sprzed lat. I tylko ogromnie brakuje mi w tym towarzystwie, rzecz jasna, Malcolma. Właśnie Jemu poświęcony jest utwór, choć nie tylko, z całą retrospekcją chwytającą za gardło. Ale , byśmy wiedzieli, że życie spędzone z kimś dla Nas wyjątkowym płynie nie tylko dalej, lecz pamięć i pragnienie upamiętnienia daje wewnętrzną siłę, której życzę Każdemu nie tylko podczas słuchania „Through The Mists Of Time”, całej płyty „Power Up” ale i każdego dnia.
-
S.P.P.A.M. i Deep Purple, to zachwyt i fascynacja od wielu, wielu lat, lecz … Trudno jest mi samemu uwierzyć, że znając wszystkie płyty tego Zespołu od „In Rock”, „Fireboll”, „Machine Head”, Purpli będę odkrywać słuchając wcześniejszych płyt. Przyznaję się do niesłychanej ignorancji w tym przypadku wobec dokonań któregokolwiek z Artystów pochodzących sprzed tzw. okresu sławy, czy popularności wśród słuchaczy, miłośników. Straciłem wiele lat ogromnego zadowolenia z słuchania choćby „April” z płyty „Deep Purple” z stycznia 1969 roku wydanego przez wytwórnię Parlophone Records. Niesamowity utwór łączący część I – nieomal symfoniczną z słyszalną, niezwykle subtelną gitarą Blackmore`a, delikatnie brzmiącymi organami Lorda z częścią II – łagodnie hard rockową. Połączenie dwóch całkowicie odmiennych nurtów muzycznych jest w „April” niemal naturalne, które wspiera świetny vocal Roda Evansa nadający tej części klimat końca lat sześćdziesiątych, a organy Lorda, gitara Ritchego i chórek w tle dopełniają całości. Wybitne, na każdą porę, zwłaszcza na obecną, deszczową aurę.
-
S.P.P.A.M. tańczy i kołysze się w rytmie letniej fantazji The Rolling Stones zaklętej w utworze „ She's a Rainbow”. Tańczy na plaży z uniesieniem przy wtórze rybitw i wskazuje uniesionymi ramionami ku górze błękitne niebo, które spogląda w dół czując gorąco zachwytu ludzkich namiętności, ludzkich uniesień – radości. A gdy w letni dzień deszcz i promienie zrodzą kolorową tęczę wówczas falować będą myśli pośród niezliczonych odcieni wszelkich kolorów i żeglować, hen przed siebie, poza widzenie. Lecz gdy taniec wciąż trwa, a odgłos morza i szybujących ptaków harmonią swą porusza dźwięki, masz wrażenie, że Ona stoi gdzieś nieopodal, biała, nieskazitelna, z kwiatami okolicznych łąk wplecionych w włosy. A kiedy dźwięki ustaną: morze odpłynie w rok poprzedni, a ptaki nie młode już przycichną słabe wydając głosy, obudzisz się i drżącą ręką chwycisz lek, lecz tym razem właściwy .
Miało być: “Przepiękne. Posłuchajcie na koniec wakacji i zbliżającą się jesień…”
A pozostanie: „Gdy tracimy Równowagę, wszystko ulega przemianie.” Bywaj, Charlie.
(Z płyty „ Their Satanic Majesties Request” wydanej 08 grudnia 1967 roku)
-
-
Nie będzie to informacja o ciekawym wydarzeniu artystycznym, a przekazanie ogromnie smutnej wiadomości, którą pewnie wielu już poznało: zmarł Dusty Hill z legendarnego zespołu ZZ Top. 27 lipca 2021 Świat muzyki rockowej pożegnał wokalistę, klawiszowca, basistę, oraz multiinstrumentalistę Dusty-ego Hilla. Był to pseudonim artystyczny artysty, ponieważ w rzeczywistości nazywał się Josef Michael Hil. Dusty zmarł w wieku 72 lat w Houston. Z zespołem ZZ Top związany był od 1968 roku, w którym to dołączył do wokalisty oraz gitarzysty Billego Gibbonsa. https://youtu.be/Ae829mFAGGE Wydał z zespołem 14 studyjnych albumów, w tym niezapomnianą „Eliminator”, czy kapitalny utwór „La Grange”, który doczekał się wielu coverów, w tym bodaj najwspanialszego w wykonaniu G3 w Tokio (J. Satriani, J. Petrucci, S. Vai, B. Sheehan i J. Campitelli) oraz wiele płyt koncertowych, brał udział również w produkcjach ekranowych. Można go było oglądać w trzeciej części filmu „Powrót do przeszłości III”, jako członka zespołu country, czy chociażby w serialu „Deadwood”. Dzięki Dusty za wszystko .
…………………..
“…It ain't nothin', it ain't no thing It's just changin' face of yin and yang Ain't no callin' for alarm It's just a different kind of charm…” (“Zipper job” z płyty “Rhythmeen” z 1996r)
-
Wiodący temat muzyczny The Game Of Thrones wykonany przez: Dan Weiss, Tom Morello z Audioslave/Rage Against The Machine, Scott Ian z Anthrax, Nuno Bettencourt z Extreme, Brad Paisley i kompozytor Game Of Thrones - Ramin Djawad.
Co można powiedzieć o tym wykonaniu? Jest GENIALNE! Rytm trzymany przez NOT-a (ANTRAX) i solówki pozostałych, to jak słuchanie absolutnie fantastycznego wykonania „La Grange” ZZ Top przez G3 (Satriani, Vai, Petrucci, Malmsteen) w Tokyo w 2005 roku, czy utworu „Lazy” Deep Purple z okazji jubileuszu powstania płyty „Machine Head” wykonanego min. przez Bonamasse, Barnes`a i pozostałych. Co najbardziej uderza w utworze, to zupełnie niecodzienna, wirtuozerska gra Morello. JAK sam powiedział w jednym z wywiadów, musiał stworzyć efekt samplowania grając na gitarze i ta umiejętność dała wyraz w kaczkorowym efekcie strunowym. Piękne solo także Bettencourtt`a, czy Peisley`a oraz Weissa i Djawada dopełniają całości. Niesamowite wykonanie, nieokiełznana fantazja i poziom gry dostępny nielicznym. Koniecznie
-
S.P.P.A.M. pochyla się przed Bobem Dylanem i jego 39 albumem „Rough and Rowdy Ways”, który pojawił się 19 czerwca tego roku.
S.P.P.A.M. pochyla się nie tylko w dowód uznania dotychczasowego dorobku Artysty – laureata Nagrody Nobla. Pochyla się także a może nade wszystko uznając piękno płyty, które tworzą utwory znajdujące się na niej, spośród których najpiękniejszym jest „I've Made Up My Mind to Give Myself to You”. Klimat tego utworu można zawrzeć w jego fragmencie: „(…) Show me something I don't understand I'm not what I was, things aren't what they were I'll go far away from home with her (…)”. Choć można rzec również tak: Widzę wszystko, co mnie otacza i pamiętam, co było wokół mnie. Lecz rzeczy, z czasem znaczą, co innego niż wydaje się, że znaczą. A myśli w słowach zawarte znaczyć będą tyle gdzie upadną. Przepiękny utwór, przepiękny jego klimat: pogodzenia się z życiem, jakie przeminęło i miejscem, które to życie opisuje. Posłuchajcie koniecznie.
-
Odszedł Peter Green (25.VII.2020r) – Pamięci wielkiego Muzyka, genialnego gitarzysty o wyobraźni wybitnego pisarza, wrażliwości kompozytorów pamiętanych przez wieki. https://www.dailymotion.com/video/x2ob704
Fleetwood Mac usłyszałem po raz pierwszy przed wieloma laty, mając może nieco ponad sześć lat. Jeden z wujków był młodym człowiekiem, który wraz z kolegami, a niekiedy w towarzystwie dziewczyn słuchali radia na ławkach do późnych godzin wieczornych. Bodajże pierwszym utworem FM, który zapamiętałem był „Albatross”. I tak, przez prawie pół wieku słyszę ten utwór zawsze gdzieś „za”, niekiedy „przed” lecz niezmiennie w pobliżu mojej ścieżki życia. Odejście Petera Greena jest jednym z tych wydarzeń w życiu człowieka, kiedy wiemy już na pewno, że Czas, jakikolwiek był, i jakkolwiek byśmy ten czas oceniali, określa nas samych właśnie dlatego, że przychodzi jego kres. Wówczas dopiero wiemy z całą pewnością, że ktoś prawdziwy BYŁ i żył, bo właśnie odszedł.
Mam wrażenie, że nie ma w moim otoczeniu Człowieka mi bliskiego, który był członkiem mojej duchowej rodziny. „Albatros” pozostanie harmonijnym i dźwiękowym arcydziełem o symbolice, której poddaję się za każdym razem słuchając. Bo, czy nie jest możliwe, że i moja dusza będzie kiedyś szybować: wolna, niczym nieskrępowana, poddająca się gdy zechce podmuchom myśli, szybując wraz z prądami wyobraźni.
Pozostała Jego muzyka, lecz brakować będzie mi świadomości jego cielesnego istnienia i nadziei, że może zdołam jeszcze usłyszeć koncert, o którym zawsze marzyłem…
-
Poszukiwania zawsze są ekscytujące. Podobnie jest w przypadku poszukiwań niezwykłych muzyków i komponowanych przez nich utworów, które niekiedy z nieznanych przyczyn przechodzą gdzieś mimo, obok, nieopodal lecz zawsze z dala od wielu miłośników poszczególnych gatunków muzycznych.
Niesłychaną przyjemnością jest dla Nas wynajdywanie takich właśnie artystów, kompozycji, które powalają, zniewalają, odurzają i uzależniają.
Mdou Moctar wystąpił w Millennium Stage w październiku 2017 roku. By zrozumieć zachwyt, jaki wzbudził w Naszych melomańskich duszach trzeba uzmysłowić sobie, że to połączenie klimatów pustynnych, wydaje się monotonnym bezkresem, z całą kulturą regionu połączoną z globalnym instrumentarium (gitara elektryczna, bass, perkusja). Mdou Moctar odmalował barwami poszczególnych strun pustynie z wiatrem nieustannie wznoszącym kłębiące się, w wirującym tańcu, niepoliczone ziarna pisaku. Melodyjność gitary zachwyca choćby w utworze “Tada Dounia”, gdy czaruje i porywa w nieznane niczym utwory Erica Claptoa, a jednocześnie duch i atmosfera utworów niczym z Green-owskich drgających i falujących przestrzeni. Wspaniały jest cały koncert z najbardziej znanym utworem Mdou Moctara - “Tarhatazed”, lecz właśnie “Tada Dounia” jest odkryciem, bowiem pokazuje znaną nam kulturę w nieco odmiennym odcieniu, jest dźwiękowym obrazem duszy i wrażliwości ludu, który wydawało się, że wszystko co ma najpiękniejsze odsłonił, udostępnił. Oczywiście polecamy cały koncert i twórczość Mdou Moctara.