Odszedł Peter Green (25.VII.2020r) – Pamięci wielkiego Muzyka, genialnego gitarzysty o wyobraźni wybitnego pisarza, wrażliwości kompozytorów pamiętanych przez wieki.
https://www.dailymotion.com/video/x2ob704
Fleetwood Mac usłyszałem po raz pierwszy przed wieloma laty, mając może nieco ponad sześć lat. Jeden z wujków był młodym człowiekiem, który wraz z kolegami, a niekiedy w towarzystwie dziewczyn słuchali radia na ławkach do późnych godzin wieczornych. Bodajże pierwszym utworem FM, który zapamiętałem był „Albatross”. I tak, przez prawie pół wieku słyszę ten utwór zawsze gdzieś „za”, niekiedy „przed” lecz niezmiennie w pobliżu mojej ścieżki życia. Odejście Petera Greena jest jednym z tych wydarzeń w życiu człowieka, kiedy wiemy już na pewno, że Czas, jakikolwiek był, i jakkolwiek byśmy ten czas oceniali, określa nas samych właśnie dlatego, że przychodzi jego kres. Wówczas dopiero wiemy z całą pewnością, że ktoś prawdziwy BYŁ i żył, bo właśnie odszedł.
Mam wrażenie, że nie ma w moim otoczeniu Człowieka mi bliskiego, który był członkiem mojej duchowej rodziny. „Albatros” pozostanie harmonijnym i dźwiękowym arcydziełem o symbolice, której poddaję się za każdym razem słuchając. Bo, czy nie jest możliwe, że i moja dusza będzie kiedyś szybować: wolna, niczym nieskrępowana, poddająca się gdy zechce podmuchom myśli, szybując wraz z prądami wyobraźni.
Pozostała Jego muzyka, lecz brakować będzie mi świadomości jego cielesnego istnienia i nadziei, że może zdołam jeszcze usłyszeć koncert, o którym zawsze marzyłem…