S.P.P.A.M. w kategorii - 2. Album Of The Year- 62nd GRAMMY Awards widzi tylko jednego Artystę godnego otrzymać Statuetkę.
Od kiery po raz pierwszy usłyszałem całą płytę nie mogę dojść do siebie, nie tyle powodowany zachwytem, bo to niewątpliwe, ale wobec Artysty, a właściwie Artystki, która zachwyt wywołała. Nie sądziłem, że doczekam tego dziwnego czasu, kiedy muzyk do tej pory dosyć nisko przeze mnie oceniany, o niekiedy ironizowanym potencjale muzycznym będzie sprawcą mojego... oświecenia?
Wszystkie powyższe słowa odnoszą się do Lany del Rey i wydanej przez Artystkę, tak - ARTYSTKĘ, płytę „Norman Fucking Rockwell!”. Ukułem sobie na tę niecodzienną dla mnie chwilę: zaskoczenia dojrzałością, wyrafinowaniem, pięknem, stylistycznym wysublimowaniem, powiedzenie, że „Głos i potencjał LdR jest Diabłem utrzymywanym w ryzach wielką siłą woli i charyzmą.”
Utwór „Norman Fucking Rockwell”, „Bartender”, “Happiness Is A Butterfly”, czy przepiękny “The Next Best American Record “, to z konieczności wybrane przykłady nieustającej przyjemności słuchania płyty. I xo mnie ogromnie cieszy, nie można żaden sposób pomylić utworów z płyty „Norman Fucking Rockwell!” z poprzednimi wydawnictwami Artystki – zupełnie inna jakość, wtedy jeszcze nie poziomu GRAMMY.
Pozostałe nominacje, to, z całym szacunkiem, chyba nie do końca ten poziom artystyczny, choć nie wszystkim należy odmówić wykonania czegoś wielkiego, jak choćby Lizzo i „CUZ I LOVE YOU (DELUXE)”, czy Vampire Weekend „FATHER OF THE BRIDE”. Jednakże, to nie ten sam równy poziom, nie tak spójny klimat wszystkich utworów, kiedy wręcz wyczekujemy nadejścia kolejnego, a jednocześnie wypieramy z naszych umysłów myśl, że przecież kiedyś musi nastąpić koniec płyty...
Provided to YouTube by Universal Music Group The Next Best American Record · Lana Del Rey Norman Fucking Rockwell! ℗ A Polydor Records Recording / An Intersc...